Recenzje uczniów NPRC - 3
- Szczegóły
- Opublikowano: czwartek, 10, grudzień 2020 11:19
- Odsłony: 1054
Recenzja książki „Tatuażysta z Auschwitz”
Jak wiele można poświęcić dla życia? Czy rzeczywiście miłość wszystko przezwycięży? Czy można mieć nadzieję mimo braku perspektyw? Heather Morris opowiada historię swojego przyjaciela Lala Sokołowa, który przeżył obóz zagłady. Książka będąca pierwotnie scenariuszem, jest debiutem autorki. Tytuł „Tatuażysta z Auschwitz” szybko obiegł cały świat i poruszył serca wielu ludzi.
Lale, główny bohater trafia do Auschwitz, gdzie przymusowo pracuje jako tatuażysta. Naznacza ludzi, zmieniając ich tożsamość na numer. Zostawia ślad nie tylko na ich skórze, ale też na psychice. Podczas tatuowania jednej z nowych dostaw więźniów poznaje Gitę. Zauroczony, postanawia, że niezależnie od wszystkiego ją uratuje.
Rodzi się między nimi zalążek czegoś, co stanie się prawdziwą miłością. Mimo nazistowskiego piekła wspólnie odnajdują cząstkę normalności i ludzkie uczucia. Pośród panującej nienawiści walczą o siebie nawzajem. Po wojnie udaje im się odnaleźć i dzielą się sobą aż do śmierci Gity.
W książce możemy znaleźć niesamowite relacje ludzi, którym zależy na innych. Którzy podczas niewyobrażalnego cierpienia dają sobie wsparcie. Dzięki temu, że mają dla kogo żyć, nie poddają się i toczą nierówną walkę z tym, co dzieje się wokół nich.
Tatuażysta, mając większe możliwości niż inni więźniowie pomaga wszystkim w każdy możliwy sposób. Myślę, że w obozach koncentracyjnych chodziło właśnie o to, aby rozdzielić ludzi i nastawić ich przeciwko sobie tak, aby widzieli w sobie rywali. Lale mimo cierpienia miał w ogromną odwagę. Nie walczył tylko o siebie, ale walczył też o innych. Dobroć, która z niego wypływała uratowała go przed zatopieniem w niszczącej rzeczywistości.
Uważam, że jest to pozycja warta przeczytania. Potwierdza, że istota ludzkiego istnienia to inni ludzie, a rzeczą, której nikt nam nie odbierze są uczucia. Myślę jednak, że książka jest niełatwa i opisane w niej historie są drastyczne. Ciężko nam sobie wyobrazić wydarzenia tamtych lat. Jak ludzie, którzy są sobie równi, mogą być przyczyną tak niewyobrażalnego cierpienia? Niestety, jeśli człowiek będzie patrzył tylko na swoje dobro, nie będzie wystarczająco wrażliwy na krzywdę innych, podobne sytuacje mogą się powtórzyć. Po przeczytaniu książki warto na chwilę się zatrzymać i zastanowić, czy w naszych decyzjach nie dążymy do zagłady ludzkości.
1 B Zosia Midor
Recenzje uczniów NPRC - 2
- Szczegóły
- Opublikowano: czwartek, 10, grudzień 2020 11:16
- Odsłony: 1174
Recenzja – „Martin Eden”
Martin Eden to powieść amerykańskiego pisarza Jacka Londona z 1909 roku. Światowej sławy autor znany, głównie , ze swojego zamiłowania do obsadzania akcji w surowej acz pięknej Alasce. Jednak to ,co pozwoliło zdobyć mu międzynarodową sławę i podziw to jego styl. Bardzo oryginalny .Przepełniony licznymi porównaniami oraz opisami przeżyć wewnętrznych wykreowanych przez niego bohaterów. Spod jego pióra wyszły historie ,które wzbudzają zachwyt nawet teraz ( London zmarł 104 lata temu). Do najpopularniejszych należą „Biały kieł” , „Zew krwi” i właśnie recenzowany „Martin Eden”. Ostatnia z wymienionych zawiera wiele wątków autobiograficznych. London miał niezwykle barwne i ciekawe życie . Jako młody mężczyzna był między innymi marynarzem i poszukiwaczem złota. Umarł w wieku niespełna czterdziestu lat po długiej chorobie ,co przysporzyło wiele plotek jakoby autor popełnił samobójstwo. Umocniło to przekonanie zakończenie jednego z utworów Amerykanina ,gdzie główny bohater nie chcąc dalej cierpieć ,postanawia zakończyć swoje życie. Jednak po wielu latach badań i analizy ,historycy i znawcy biografii Londona raczej kłaniają się ku teorii mówiącej o śmierci spowodowanej niewydolnością nerek.